Hun Sen zaczynał jako dowódca Czerwonych Khmerów, a następnie przez 36 lat skutecznie rządził Kambodżą jako absolutny dyktator. (Jest zdecydowanie najbogatszym człowiekiem w kraju, a jego osobista gwardia pod względem liczebności rywalizuje z armią narodową). Dwa lata temu przekazał stanowisko premiera swojemu synowi, Hun Manetowi, ale tak naprawdę nadal rządzi.
Tajlandia kontra Kambodża
Tajlandia i Kambodża mają za sobą długą historię konfrontacji militarnych, ale od czasu dojścia do władzy Hun Sena stosunki są stabilne. W rzeczywistości istniały bliskie powiązania między nim a rodziną Shinawatra, która zdominowała demokratyczną politykę w Tajlandii przez pół tego wieku.
Tak więc, gdy kilka tygodni temu doszło do strzelaniny na granicy kambodżańsko-tajskiej, premier Tajlandii, Paetongtarn Shinawatra, zadzwoniła, by uspokoić sytuację z Hun Senem (nazywała go "wujkiem", ponieważ jej ojciec i kambodżański przywódca byli tak blisko).
W incydencie zginął tylko jeden kambodżański żołnierz, ale kto chce wojny? Skrytykowała tajskiego dowódcę regionalnego, który według niej "chciał tylko wyglądać na twardziela" i dodała, że jeśli Hun Sen czegoś chce, to ona "się tym zajmie".
Oto jak dorośli ludzie u władzy radzą sobie z przypadkowymi incydentami, które mogą spowodować poważne kłopoty: przepraszają (niezależnie od tego, czy ich strona była w błędzie, czy nie), pochlebiają, dają wszystkim możliwość ucieczki. I zachować to tak prywatnie, jak to tylko możliwe.
Zamiast tego Hun Sen umieścił całą 17-minutową rozmowę na swojej stronie internetowej. Jej efektem i najprawdopodobniej celem było upokorzenie premier Shinawatry i wywołanie oburzenia wśród tajskich ultranacjonalistów. Możemy zatem założyć, że działał on w zmowie ze wspomnianymi ultranacjonalistami, ale jest szalony, wierząc, że są oni wiarygodnymi sojusznikami.
Hun Sen może kalkulować, że mała konfrontacja militarna z Tajlandią pomoże jego synowi skonsolidować władzę. Jest jednak równie prawdopodobne, że tajscy twardogłowi wykorzystaliby krótką zwycięską wojnę (Tajowie mają przewagę liczebną nad Kambodżanami cztery do jednego) do legitymizacji planowanego zamachu stanu.
Hun Sen był kiedyś bezwzględny, ale sprytny; teraz jest po prostu głupi. Podejmuje niepotrzebne ryzyko dla wątpliwego rezultatu. Ale niewygodna prawda jest taka, że co najmniej połowa wojen na tej planecie zaczyna się z powodów nie głębszych niż ten. To prowadzi nas do prawdziwie bezproduktywnego zachowania irańskiego ajatollaha Alego Chamenei.
Sprawa Iranu
Podobnie jak Hun Sen, Najwyższy Przywódca Iranu jest u władzy od 36 lat. Co najmniej połowa irańskiej populacji byłaby zadowolona z jego odejścia, ale we wczesnych latach był on skutecznym władcą. Obecnie jest odizolowanym starcem w wieku 86 lat, który po prostu nie rozumie trudnej sytuacji swojego narodu.
Obecność USA
Donald Trump dał przywódcom Iranu niezamierzone pole do popisu, przechwalając się szkodami, jakie jeden dzień amerykańskich nalotów wyrządził temu krajowi. Amerykańskie i światowe media już wcześniej kwestionowały jego twierdzenia, że trzy zakłady wzbogacania uranu w Fordo, Natanz i Esfahan zostały "całkowicie zniszczone", a Trump podwoił te słowa.
Irański minister spraw zagranicznych Abbas Araghchi, który doskonale orientuje się w świecie dyplomacji, pokornie przyznał, że amerykańskie ataki wyrządziły "nadmierne i poważne szkody". Kraj jest praktycznie bezbronny wobec amerykańskich i izraelskich nalotów: dlaczego Iran miałby dawać im jakikolwiek powód, by sądzić, że muszą wrócić i dokończyć robotę?
Ajatollah Ali Chamenei żył jednak w krainie kukułek. W oświadczeniu wideo z 26 czerwca podkreślił, że amerykańskie naloty "niczego nie osiągnęły" i zagroził, że wymierzy Stanom Zjednoczonym "kolejny policzek" (odnosząc się do irańskiego ataku rakietowego na amerykańską bazę w Katarze w odwecie za amerykańskie naloty).
Chamenei wydawał się nieświadomy tego, że nie wyrządzono żadnych szkód amerykańskim ofiarom śmiertelnym ani zasobom wojskowym. Zdawał się nawet nie wiedzieć, że pozostali przy życiu przywódcy wojskowi Iranu, mając nadzieję na uniknięcie gry tit-tor-tat, w której byliby całkowicie zdeklasowani, poinformowali władze USA z wyprzedzeniem o tym, kiedy pociski zostaną wystrzelone i na jakich trajektoriach.
Trump wpadł w szał po przemówieniu Chameneiego. "Wściekł się i oświadczył, że zamierzał znieść sankcje wobec Iranu, ale przemówienie ajatollaha zmieniło jego zdanie. To prawdopodobnie nieprawda, ale Chamenei jest zbyt stary, by pozostać na stanowisku. Podobnie jak sam Trump będzie prawdopodobnie przed zakończeniem swojej kadencji prezydenckiej.