Właściciel sklepu spożywczego Parque obok Markiza, Jorge Antunes, sprzedaje pielgrzymom "wodę, soki, owoce i ciastka", ale "piwo tylko z Benficą".

Według raportu Lusa, tysiące młodych ludzi przechodzi obok drzwi, ale "niewielu z nich kupuje", a ci, którzy kupują, wydają "mało pieniędzy", powiedział sklepikarz z uśmiechem na twarzy, pomimo braku entuzjazmu w stosunku do sprzedaży.

W Café O Foguete rozczarowany kierownik mówi, że "stracił biznes", ponieważ "zwykli klienci nie przychodzą do pracy". Sprzedaje soki i wodę i utrzymuje dom otwarty, ponieważ nigdzie się nie wybiera.

Klienci "opuścili Lizbonę", a ci w biurach pracują z domu, mówi kierownik José Antunes obok plakatu papieża Franciszka wiszącego przy wejściu do kawiarni.

Sklep obuwniczy Cerimónia, który istnieje na Rua Braamcamp od ponad 40 lat, promuje "specjalny model Jornada", wygodne i wytrzymałe sandały przeznaczone do chodzenia, ale sprzedano "połowę zapasów i to mieszkańcom okolicy", mówi pracownica Alexandra Morgado .

W przeciwieństwie do tradycyjnego handlu, sieci "fast-food" mają kolejki pielgrzymów przed drzwiami, a sporadyczne supermarkety sprzedają chleb, owoce i wodę, które pielgrzymi przynoszą i jedzą na ulicy.