Tak więc, po zebraniu wszystkich informacji, pomyślałem, że byłoby interesujące podzielić się tym, czego się dowiedziałem. Jest to temat, któremu nie poświęca się zbyt wiele uwagi w codziennych rozmowach, ale w tych szalonych czasach wpływa na wiele portugalskich firm, a moim największym zmartwieniem jest to, że może nawet wpłynąć na miejsca pracy, ceny i naszą gospodarkę.
W 2024 r. Portugalia wyeksportowała do USA towary o wartości ponad 5,3 mld euro. To duża liczba! Ale oto ważna część: prawie połowa tego eksportu (około 2,36 miliarda euro) nie jest obecnie objęta nowymi taryfami wprowadzanymi przez rząd USA.
To dobra wiadomość. Większość "bezpiecznego" eksportu to farmaceutyki (podobnie jak leki), na które składa się ponad 1,1 miliarda produktów ropopochodnych, a kolejne 1 miliard euro. To duże, ważne dla nas branże. Do tej pory były one pomijane w wyższych podatkach i taryfach, które Stany Zjednoczone stosują do wielu importowanych towarów.
Ale tu jest haczyk: sytuacja może się szybko zmienić. Administracja USA już zapowiedziała, że może usunąć specjalne traktowanie leków, a gdy to się stanie, Portugalia może również zobaczyć wyższe podatki. Szczerze mówiąc, nikt nie wie, co wydarzy się jutro, ani jaka nowa decyzja zapadnie w następnej kolejności. W trakcie lektury zdałem sobie sprawę, że przy całej nieprzewidywalności, a zwłaszcza zmieniającej się z dnia na dzień propagandzie administracji Białego Domu, trudno jest przewidzieć, jak długo te informacje pozostaną aktualne.
Kolejną rzeczą, której się dowiedziałem, jest to, jak wiele portugalskich firm jest silnie uzależnionych od rynku amerykańskiego. Spośród 4 255 firm, które eksportowały do USA w ubiegłym roku, 15% polega w 100% na Stanach Zjednoczonych w zakresie sprzedaży międzynarodowej. To 624 firmy odpowiedzialne za eksport o wartości prawie 1 miliarda euro. Około 645 kolejnych firm uzyskuje ponad połowę swoich zagranicznych dochodów od klientów z USA. Oznacza to, że nawet niewielkie zmiany w podatkach lub zasadach handlu mogą mieć na nie poważny wpływ.
Niektóre z najbardziej narażonych sektorów to tekstylia, ceramika i szkło oraz napoje (takie jak wino). Branże te mogłyby w pierwszej kolejności odczuć skutki wprowadzenia nowych ceł.
Portugalski rząd zdaje sobie sprawę z tego ryzyka, dlatego ogłosił środki wsparcia. Tworzy nowe linie kredytowe o wartości 3,5 mld euro, w tym pewne dotacje, aby pomóc eksporterom. Istnieje również wsparcie dla znalezienia nowych rynków, dzięki czemu firmy nie muszą polegać wyłącznie na Stanach Zjednoczonych i jest to moim zdaniem najlepsza wiadomość z tej sytuacji.
W międzyczasie Unia Europejska próbuje negocjować i uniknąć pełnej wojny handlowej, ale znowu powinniśmy być pragmatyczni i realistyczni, trudno jest cokolwiek przewidzieć, gdy decyzje wydają się zmieniać z dnia na dzień.
Nawet branża turystyczna jest zaniepokojona. Jeśli ceny w USA wzrosną z powodu ceł i inflacji, mniej Amerykanów może być w stanie podróżować za granicę. A ponieważ amerykańscy turyści są już jednymi z największych wydatków w Portugalii (w 2023 r. przynieśli prawie 2,9 mld euro), może to również mieć wpływ.
Tak więc, po przeczytaniu i sprawdzeniu tego wszystkiego, chciałem się tym podzielić. Jest to jedna z tych historii, które mogą nie trafiać na pierwsze strony gazet każdego dnia, ale dobrze jest być tego świadomym, zwłaszcza, że jeśli chodzi o handel międzynarodowy w dzisiejszych czasach, wszystko może się zmienić za pomocą jednego tweeta.
Zobaczymy, co przyniesie jutro.
Paulo Lopes is a multi-talent Portuguese citizen who made his Master of Economics in Switzerland and studied law at Lusófona in Lisbon - CEO of Casaiberia in Lisbon and Algarve.
