Dlatego wróciliśmy do starego ulubionego miejsca, Casa do Lago w Mondim de Basto. Dla nas jest to miejsce, które jest synonimem uspokajającego zadowolenia.
Przybyliśmy na miejsce z dużą ilością czasu, aby przejść przez ładny mały park w centrum miasta w drodze do restauracji. Jest to park, przez który należy przechodzić powoli, nie tyle dlatego, że jest tam wiele do podziwiania, ale dlatego, że jeśli nie będziesz się ociągać, to zanim się obejrzysz, będziesz już po drugiej stronie. Spacerowaliśmy pośrodku jeziora, a dokładniej wokół drewnianych altan, do których prowadzi drewniany chodnik, ciesząc się chłodzącą mgiełką dryfującą z fontanny.
Wspaniałe widoki
Zwykle zajmujemy jeden z trzech stolików ustawionych nieco powyżej głównej jadalni, ponieważ są to jedyne stoliki dla par. Stąd mamy doskonały widok na resztę lokalu, który zawsze wydaje się być ciekawie oświetlony z powodu odbijających się powierzchni wody na zewnątrz - małego stawu przy wejściu i miejskiego odkrytego basenu obok. Jest to dość subtelne i przywodzi mi na myśl światło i kolory niektórych francuskich impresjonistów. Très reposant, m'sieur. Miejsce jest własnością i jest prowadzone przez lokalną rodzinę. Mama jest szefem, a reszta rodziny wykonuje jej polecenia, co jest w porządku. Zawsze mamy wrażenie, że jesteśmy witani z powrotem jako cenni klienci, choć to, czy w ogóle nas pamiętają, jest kwestią sporną. Jesteśmy zbyt nieśmiali, by zapytać, a oni bez wątpienia byliby zbyt uprzejmi, by powiedzieć nam prawdę. Zostaliśmy więc powitani jak starzy znajomi i zaprowadzeni do naszego zwykłego stolika, a mit został podtrzymany. Wręczono nam zbędne menu, ponieważ zdecydowaliśmy się: bochecha de porco (świńskie policzki) dla pani i javali (dzik) z kasztanami dla mnie. To kraj dzików, a góry Alvão wkradają się do małego miasteczka. W każdym razie nie ma znaczenia, które z nas zamawia, ponieważ jest dużo jedzenia przenoszonego między talerzami, ale pamiętałem, że ostatnim razem zamówiłem bochecha. .
Autor: Fitch O´Connell;
Zawsze zapominam, jak duże są porcje. Żona zawsze pamięta i mi przypomina, ale jestem zbyt głupi, żeby posłuchać jej rady i zamówić przystawkę. Smażone grzyby nie mogą być aż tak sycące, prawda? Jesienią są one prawdopodobnie zbierane z okolicznych wzgórz, ale tym razem, ponieważ jest lato, były to shiitake, które zawsze są o wiele bardziej treściwe, niż się spodziewam. Pomysł na "lekką przystawkę", jakkolwiek jasny by nie był, wyglądał już na stracony. Gdy przeżuwaliśmy wspólny talerz grzybów, każdemu z nas przyniesiono zapiekankę zawierającą duże ilości wybranego przez nas mięsa. Każda zapiekanka zawierała wystarczającą ilość jedzenia dla małej rodziny, ale w świętych pismach jest napisane, że nie powinieneś się powstrzymywać od podjadania (Epicurus IV.5), więc przez następne pół godziny spełnialiśmy nasz uroczysty obowiązek i podjadaliśmy, podjadaliśmy i podjadaliśmy, rozmawiając tylko zachwyconymi szeptami.
Niezbędne
W międzyczasie miejsce wypełniło się po brzegi, a duże grupy rodzinne tworzyły rodzaj hałasu w tle, który teraz uważam za niezbędny do dobrego niedzielnego posiłku. Obejmowało to dzieci śpiewające, krzyczące i kłócące się - i nie tylko dzieci, ponieważ niektórzy dorośli robili to samo. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że bardzo duża liczba ludzi nigdy nie dorasta i pozostaje dziećmi przez całe życie, przynajmniej pod względem emocjonalnym. Głównie mężczyźni. W miarę postępu posiłku mniejsze dzieci wyrwały się z niewoli i innych form skrępowania, a ciągły strumień maleńkich form skakał i przepychał się obok naszego stołu, bełkocząc z zachwytu. Nie chciałbym, żeby było inaczej.
Autor: Fitch O´Connell;
Odmówiliśmy kawy, często woląc zabrać ją w inne miejsce, bez względu na to, gdzie jemy. Temperatura sięgała 30 stopni, więc spacer po posiłku byłby nierozsądny. Droga powrotna do domu z Mondim jest rozkoszą samą w sobie, jedną z naszych ulubionych, a przy tej okazji stała się jeszcze bardziej wyjątkowa, gdy orzeł Bonelli prawie wylądował na masce samochodu tuż po przekroczeniu rzeki Tâmega, a każde pióro skrzydła było zadziwiająco wyraźne, gdy unosił się z dala od przedniej szyby, grawerując zaskakujący odcisk na nerwie wzrokowym. Zatrzymaliśmy się na kawę w Carvalho, położonym na zboczu góry Viso, w Bons Costumes, prawdziwym barze, który, co dość zaskakujące, zapewnia również doskonałe obiady dla wszystkich szczęśliwców, którym udało się zarezerwować jeden z trzech rozklekotanych stolików. Kawa była najwyższej klasy, a żona zauważyła, że minęły lata, odkąd zapłaciliśmy tylko 60 centów za filiżankę. Zebraliśmy ich numer telefonu, abyśmy mogli ponownie zapisać się na jeden z trzech upragnionych stolików. Boa sorte para os bons costumes.
Fitch is a retired teacher trainer and academic writer who has lived in northern Portugal for over 30 years. Author of 'Rice & Chips', irreverent glimpses into Portugal, and other books.